piątek, 22 czerwca 2012

W drogę!

Saphira przestąpiła niespokojnie z nogi na nogę. Nie mogła się doczekać, by wreszcie opuścić wioskę elfów i nacieszyć się otwartą przestrzenią oraz towarzystwem Eragona. Nie było im tu źle, fakt, ale nie można było tego nazwać wyśmienitymi warunkami dla smoka.
Saphiro- powiedział Eragon- zanim wyruszymy w dalszą drogę muszę zrobić jeszcze kilka rzeczy. Przede wszystkim naprawić siodło lub, w ostateczności, zrobić nowe. To się już poprzecierało. I jeszcze przyda nam się trochę zapasów. Nie uniesiesz dużo, ale żeby nam chociaż na tydzień starczyło. Ty możesz polować, ale ja nie będę żył na samym mięsie.
Dobrze więc- mruknęła Saphira.- W takim razie polecę coś zjeść i rozprostować skrzydła przed dalszą drogą.
Leć, ale uważaj na siebie.
Smoczyca prychnęła rozbawiona.
Ja, mój mały? O ile pamiętam, to ty masz talent do pakowania się w kłopoty. No to do zobaczenia później i pamiętaj: chroń swoich pleców.
Eragon zachichotał na wspomnienie ich rozmowy sprzed kilku dni, gdy wstępowali do wioski.
Saphira spojrzała na niego raz jeszcze i wzbiła się w górę. Poleciała w stronę lasu. Żałowała, że nie może lecieć razem z Eragonem, ale powody, które podał wydawały się wystarczające. Gdyby siodło się przetarło i paski popękałyby, nawet gdyby zdążyła złapać swego Jeźdźca, to byłoby po siodle. W głuszy nie mogliby go naprawić.
Saphira spojrzała w dal. Wydawało jej się, że w dali przemknęło stadko tłustych saren. Poleciała w ich kierunku. Wzrok jej nie mylił. Około 20 rosłych saren i 5 majestatycznych jeleni pasło się kilkanaście metrów przed nią. Mogłaby co najmniej połowę stada zabić jednym płomieniem śmiercionośnego ognia, ale... zostało jej jeszcze trochę czasu, a zabijając zwierzęta od razu, pozbawiłaby się przyjemności płynącej z polowania. Więc wylądowała i postanowiła zmienić zasady. Kilkoma susami dobiegła do zwierząt, lecz te zorientowały się już, że coś jest nie tak. Rozpierzchły się po całej polance i pomknęły  w stronę drzew. Smoczyca machnęła ogonem (zła, iż ucieka jej śniadanie) i zupełne przypadkowo ubiła jednego jelenia. Następne dwie sarny zabiła od uderzeń łapami a czwartą złapała zębami, skręcając jej kark. Kilka zwierząt kręciło się jeszcze w pobliżu, ale smoczyca nie zwracała na nich uwagi. Wiedziała, że zaspokoi głód tym, co już upolowała. Zjadła zdobycz na miejscu. Po jakiejś godzinie spędzonej na polance (na polowaniu i jedzeniu) w piekącym słońcu, odczuła dosyć dokuczliwe pragnienie.
Lepiej polecę poszukać czegoś do picia, pomyślała. Eragon pewnie jeszcze nie skończył tego, co miał załatwić.
Po kilku minutach lotu usłyszała szum wody. Poleciała za tym dźwiękiem, nieco bardziej oddalając się od wioski. Zobaczyła dużą zatokę o długości około pół mili. Kończyła się skałami, po których spływała woda, tworząc niewielki wodospad.
 
Zanurkowała pod przezroczystą, chłodną, przyjemną w dotyku wodę. Przy takim upale o niczym innym nie marzyła. Kogoś tu jednak brakowało. Eragona! Saphira podświadomie wiedziała, że Eragon jeszcze nie skończył załatwiać spraw, ale ona nie mogła pozbyć się uczucia wielkiej pustki i musiała walczyć ze sobą, by nie puścić się błyskawicznie w stronę wioski elfów.
Wracam, pomyślała.  Znając życie jeśli rozstaniemy się na zbyt długo, on znowu wpakuje się w jakieś tarapaty.
Zamachała kilka razy skrzydłami, wznosząc się wysoko. Miejsce było wspaniałe. W sam raz na dom dla smoków i Jeźdźców...
Kiedy wyruszymy w drogę, zaprowadzę tu Eragona, Saphira skierowała się w stronę wioski. Mogłabym tu mieszkać...
Wyszukała myślami Eragona i poleciała do niego. Wylądowała obok w momencie, gdy Eragon wynosił na zewnątrz (z domu, w którym mieszkali podczas pobytu w elfickiej wiosce) gotowe, mocne siodło z przypiętymi doń jukami wypchanymi owocami i bukłakami z wodą.
Jesteś, to dobrze- powiedział.- Już miałem zamiar cię wezwać.
Tak?- smoczyca strząsnęła z siebie wciąż pozostające na łuskach krople wody.- Ja chciałam wrócić do ciebie zaraz po odlocie. Gotów do dalszej drogi?
Oczywiście! Czekaj, tylko cię osiodłam i możemy ruszać.
Zarzucił jej siodło na grzbiet i starannie dopiął rzemienie. Wreszcie wdrapał się jej na grzbiet. Smoczyca chciała już odlecieć, ale Eragon ją powstrzymał:
Nie odejdziemy bez pożegnania. Znajdźmy tych, którym zawdzięczamy pobyt tutaj i pożegnajmy się.
Saphira zaaprobowała ten pomysł. Z królową, Sorrayą i kilkoma elfami, którzy na ten czas ich obsługiwali pożegnali się osobiście, ale zgodnie stwierdzili, że każdemu elfowi coś zawdzięczają. Chociażby tolerowanie Saphiry. Tutejsze elfy nie widziały nigdy smoka, a mimo to powitali ich z otwartymi ramionami (w przeciwieństwie do krasnoludów z klanu Az Sweldn Rak Anhuin, którzy dawno temu próbowali zabić Eragona i... niewiele brakowało). Więc Saphira po uzgodnieniu z Eragonem (tak naprawdę samo pożegnanie było nawet bardziej jego pomysł niż jej, choć Saphira miała pewien oryginalny pomysł) weszła na rynek wioski położony na niewielkim wzgórzu i ryknęła raz, by zwrócić na siebie ich uwagę. Smoczyca blokowała umysł, by nikt nie wiedział, co ona zamierza dalej zrobić, więc Eragon siedział wyprostowany w siodle mając nadzieję, że jego towarzyszka nie zrobi nic głupiego.
Atra esterni ono thelduin
mor'ranr lifa unin hjarta onr,
un du evarinya ono varda*  - wyrecytowała Saphira, kierując swoje myśli do wszystkich w promieniu dwóch mil. Stanęła na dwóch nogach, a z jej pyska wyleciał płomień ognia, który w powietrzu zamienił się w błyskawicę. Błyskawica  uderzyła w niebo i rozprysła się niczym fajerwerk. Na czole każdego elfa (łącznie z tymi, którym podziękowali osobiście) pojawiło się znamię takie, jak u Elvy. Eragon zachłysnął się, ale smoczyca była zbyt skupiona na swoim zadaniu, by cokolwiek zauważyć.- Ja i Eragon- kontynuowała w pradawnej mowie- chcieliśmy wam podziękować za danie nam noclegu i jedzenia. Wiem, ile potrafię zjeść, wy jednak suto mnie nakarmiliście- Saphira od czasu pobytu w wiosce po raz pierwszy polowała dzisiaj. Mówiła dalej:- zastanawiałam się więc, co mogę wam za to dać. Mam nadzieję, że mój pomysł spełni swą rolę... Znamiona na waszych czołach nie są jedynie zbędną ozdobą. Z tego, co się dowiedziałam jesteście jak elfy z Alagaesii przed wojną ze smokami, żyjecie długo, ale jesteście śmiertelni, nie możecie zostać jeźdźcami. Tak jak nasze krasnoludy. Tymi trzema zwrotkami zmieniłam wasze życie, dołączycie do naszego paktu. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe takiego odmienienia waszego życia bez otrzymania wcześniejszej zgody, ale chciałam utrzymać to w  tajemnicy. Nikt nie wiedział, nawet Eragon...
Smoczyca skończyła mówić, a Eragon otworzył usta by potwierdzić, że nie miał o niczym pojęcia i chciał poprawić położenie Saphiry (jego zdaniem elfy nie będą tym zachwycone). Ale nim zdążył wypowiedzieć choćby słowo, zagłuszyła go burza gromkich oklasków i wiwatów. Saphira skłoniła się skromnie.
Gdy oklaski ucichły każdy z osobna chciał im podziękować, uścisnąć dłoń Eragona, poklepać Saphirę po boku. Chłopak był tym rozbawiony, bo zdecydował się na pożegnanie ze wszystkimi elfami naraz, by zaoszczędzić trochę czasu, a w rzeczywistości przez te podziękowania zeszło im ze trzy razy dłużej niż żegnając każdego elfa z osobna.
Wreszcie, gdy elfy podziękowali im i złożyły hołd (niekiedy nawet całując ziemię przed nogami smoczycy), wszyscy się odsunęli od  Saphiry, zostawiając jej duże pole do manewru.
Lecimy?- spytał Eragon z uśmiechem na ustach.
Lecimy!!!- potwierdziła Saphira i z ogłuszającym rykiem wystrzeliła w górę.- W drogę!


*Atra esterni ono thelduin,
mor'ranr lifa unin hjarta onr,
un du evarinya ono varda
Niechaj sprzyja ci szczęście,
pokój zamieszka w sercu,  
a gwiazdy cię strzegą.- słowa te pochodzą z błogosławieństwa udzielonego elfom przez smoki, przy zawieraniu z nimi paktu.

6 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się Twój blog. Ponieważ piszę bloga o podobnej tematyce, chciałam, żebyś go przeczytała i napisała, co o nim myślisz. Ewentualnie dodała do obserwowanych, czy coś...
    Mój blog: arya-and-eragons-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog. Czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zamierzasz jeszcze tu pisać?
    Bo dobrze zaczęłaś. Ja np. żałowałam, ze nie zaczęłam kilka lat po zakończeniu, male jakoś wybrnęłam ;) Dodaj coś jeszcze ;D
    Proooszę ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam pojęcia jak wejść na to konto xD Założyłam je tak dawno temu, używałam je tylko do tego bloga... Więc nie wiem :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wierzę, udało się! :D Jednak haker ze mnie lepszy niż myślałam, przynajmniej na swoje konto udało mi się dostać :D Przerzucę autora na konto Sydney i może częściej się zmotywuję, żeby tu coś napisać ;D

    OdpowiedzUsuń