piątek, 4 maja 2012

Wśród elfów

Saphira przysiadła na niewielkim wzgórzu, z którego widać było już wioskę elfów. Eragon błyskawicznie zsunął się po jej boku.
Jesteś ranna!!!- krzyknął.
Nic mi nie będzie, mój mały. Zajmij się lepiej sobą. Nic ci te potwory nie zrobiły?
Nie, ale tobie i owszem... Pozwól mi obejrzeć twoją ranę.
Jesteś taki słodki kiedy się o mnie martwisz- Saphira wyszczerzył kły w lekkim uśmiechu.
To nie jest śmieszne. Mogłaś zginąć...!
Soraya odchrząknęła i chłopak spojrzał na nią podirytowany.
-Wy doprowadźcie się tu do normalnego stanu- rzekła elfka- a ja pójdę do moich pobratymców. Przygotuję ich na wasze przybycie i po was wrócę.
Saphira skinęła głową i powiedziała po odejściu Sorai:
Możesz mi wyleczyć to skrzydło, ale zrób to szybko.
Eragon złamał włócznię, która wciąż tkwiła w skrzydle i wyjął ją. Potem położył dłoń na ranie i krótkim ,,Waise heil", zasklepił ją.
Och- Saphira się otrząsnęła.- Co za ulga. Jest jeszcze chwila, nim przyjdzie po nas Soraya. Co robimy?
Eragon posłał jej obraz Aryi i Firnena.
Co powiesz na to, żebyśmy się z nimi skontaktowali?
Saphira w odpowiedzi ryknęła radośnie. Eragon wykopał ręką dołek i wezwał wodę.
-Draumr kópa (Senna wizja)- powiedział ułożywszy sobie w głowie obraz ukochanej i jej smoka.
Arya właśnie siedziała przy stole i coś pisała. Wtedy w lusterku obok niej ukazał się obraz Eragona.
-Eragon!!!- krzyknęła zaskoczona.- Martwiłam się o was. Długo się nie odzywałeś. Wszystko w porządku?
Eragon zaczął elfickie powitanie, ale nie pozwolił jej na nie odpowiedzieć, bo od razu powiedział:
-W jak najlepszym, Arya Svit'kona. Tęsknimy za wami, tobą i Firnenem, ale nie możemy wrócić. Może, gdy sytuacja u was się ustabilizuje, a my znajdziemy miejsce, w którym zamieszkamy, dołączycie do nas...
Saphira uniosła głowę nad wodę, ukazując się w lustrze elfki.
-Witaj, Saphiro.- powitała ją Arya
Witaj, Aryo- rzekła Saphira poprzez Eragona.- Nigdzie nie będzie tak, jak w Alagaesii, ale przynajmniej mogę spędzić trochę czasu z Eragonem. Wcześniej nie mogłam z nim ciągle być. Zawołasz Firnena?
W tafli wody ukazała się zielona głowa jej ukochanego.
Oczywiście, że do was dołączymy- oznajmił Firnen poprzez Aryę.- Ale jeszcze nie teraz. Może za rok, czy trochę dłużej...? Jedno wiem na pewno: nie będę siedział w tej puszczy podczas gdy wy zwiedzacie świat.
Eragon się uśmiechnął. Wiedział jak trudno będzie przekonać Aryę, by porzuciła swych poddanych. Jemu osobiście się to nie udało, ale na niego samego najlepiej wpływa Saphira. Może Firnenowi uda się ją namówić do podróży. Z zamyśleń wyrwała go Saphira, uderzywszy pyskiem w jego bok.
Soraya- oznajmiła.
Spojrzał w bok i zobaczył elfkę zmierzającą w ich stronę.
-Wybacz, ale nie mogę już dłużej rozmawiać- powiedział do ukochanej.-  Skontaktuję się z tobą jak tylko będę mógł.
Zakończył zaklęcie gotowy wejść do wioski elfów.

*          *          *

Eragon dosiadał Saphiry. Po drodze Soraya wyjaśniła im wszystko. Smoczyca nie mogła dać się ponieść emocjom. Tutejsze elfy są takie same jak te z Alagaesii. Miłe, serdeczne, ale i potężne. Gdyby Saphira oszalała, zaczęła atakować bez powodu, elfy natychmiast by ją obezwładniły (równie skutecznie jak Murtagh przy ich pierwszym spotkaniu, po tym jak został Jeźdźcem). 
Wspaniale- skomentowała.- A co, jeśli im się nie spodobają i to oni zechcą nas zabić?
-Radzę ci nie dzielić się takimi podejrzeniami z żadnym elfem- ostrzegła Soraya.- Nie słuchałaś, co mówiłam od samego początku? Elf NIGDY nie zaatakuje gościa. Nawet gdyby tym gościem był sam uruk, to nic mu nie grozi dopóki nie zaatakuje pierwszy. Rozumiesz, czy mam powtórzyć?
Saphira ziewnęła i mruknęła nie zadowolona.
Nie trzeba. Mogłaś tak powiedzieć od razu. Mówiłaś, że twoi pobratymcy są ,,przyjacielscy". A to nic nie wyjaśnia. Przyjaciele częściej są gorsi od wrogów. Wiesz, że masz się strzec wroga, a przyjaciel może ci wbić nóż w plecy, kiedy się tego najmniej spodziewasz...
Eragon się uśmiechnął.
Nie wiedziałem, że gdy walczyliśmy z Murtaghiem, czy byliśmy u Galbatoriksa, musiałaś strzec przede mną swych pleców.
To nie tak!
Przecież żartowałem...
Oboje umilkli, bo właśnie weszli do wioski elfów. Wszystkie elfy przyglądały im się z zaciekawieniem i respektem. Soraya nie zwracała na nich uwagi. Szła dumnie do przodu. Za każdy niewłaściwy ruch Saphiry, ganiła ją wzrokiem. Raz smoczyca machnęła ogonem i omal nie zniszczyła jednego z elfich domów. Za to elfka ją bardzo skrytykowała.
-Jesteśmy- rzekła z ulgą, że dotarli do celu bez większych szkód.- Tu mieszka nasza królowa. Eragonie, pójdziesz tam ze mną, ale twój smok musi zostać. Nawet jeśli by się zmieściła, to może narobić szkód.
Saphira chciała warknąć na nią, ale Eragon ją powstrzymał:
Stój! Elfy się wystraszą. Poczekaj tu. Zaraz wrócę. Postaram się cały czas otwierać umysł przed tobą, byś myślami mogła uczestniczyć w rozmowie.
Smoczyca pozostała niepocieszona, ale pozwoliła mu z siebie zsiąść i wejść do pałacu. 
Eragon długo rozmawiał z królową. Opowiedział jej o przygodach jego i Saphiry od chwili, gdy znalazł jej jajo, do czasu ucieczki od uruków. Gdy skończył, królowa kazała elfce (uczestniczącej w rozmowie) zostawić ich samych.
-Dobrze, że pomogliście Sorai- rzekła królowa.- Ona wypasa konie dla wszystkich tutejszych elfów, ale musiała cię bardzo polubić skoro pozwoliła ci dosiadać Jasyra. To jej ukochany koń. Na szczęście wczoraj przybiegł do nas razem z klaczą i są w naszych stajniach. Latem konie biegają po łąkach, a tylko na zimę zostają u nas. Zechcesz mi towarzyszyć na zewnątrz? Chętnie poznam tą sławną Saphirę.
-Oczywiście, pani- Eragon lekko się pokłonił.
Razem poszli do miejsca, gdzie czekała Saphira razem z Sorayą.
-Witaj, smoku- rzekła królowa.- Miło mi cię poznać.
Witaj, pani- Saphira przemawiała sztywnym, oficjalnym głosem.- Piękne masz królestwo, ale nie możemy tu długo zabawić. Chciałabym odzyskać siły i wyruszyć w dalszą drogę. Eragon chyba podziela moje zdanie, prawda?
Jeździec skinął głową.
-Dobrze więc. Każę przygotować dla was nocleg i strawę. Możecie zabawić tu jak długo zechcecie. Czas pobytu u nas zależy tylko od was.
Eragon się uśmiechnął. Już dawno miał ochotę odpocząć w ciepłym łóżku.
Saphira z kolei zamruczała ukontentowana. O niczym innym nie marzyła, jak tylko o tym, by się najeść i wyspać bez większego wysiłku.



Następny post (Czas Bliżej Nieokreślony): ,,Nowy Jeździec"



1 komentarz: